Sezon na plac zabaw od rano do nocy uważam za otwarty. Gdy robi się ciepło aktywnościom na świeżym powietrzy nie ma końca. Dzieciom brakuje czasu na jedzenie, a mamom na gotowanie. Kalina już od 7 rano zakłada kapelusz i jeszcze w piżamie próbuje wyjść na dwór. Co zrobić, aby w tym szale wylegiwania się na słońcu nie umrzeć z głodu? Ja zwykle zabieram ze sobą tonę jedzenia. Zarówno tego domowego, jak i gotowych sklepowych przekąsek z dobrym składem.
BabyBox z brownie z burakiem
To był niezwykle słoneczny dzień, więc od rana spacerowałyśmy z Kaliną po warszawskim zoo. Do jedzenia zabrałam:
- upieczone dzień wcześniej brownie z buraka – Kalina zjadła porcję swoją i moją. Korzystałam z przepisu na brownie z dyni, zamieniłam tylko dynię zna pieczonego buraka. Ciasto przekroiłam na pół i posmarowałam dżemem z czarnych porzeczek.
- borówki.
BabyBox i muffin z kaszy jaglanej
Tego dnia wybrałyśmy się na bilans dwulatka. Z powodu braku czasu i weny na szykowanie wykwintnych przekąsek zmiksowałam resztki z lodówki i zapiekłam w formach na muffiny. Wyszło mi 6 babeczek. 2 tata zabrał na drugie śniadanie do pracy. A pozostałe spakowałam na wynos.
- muffinki z kaszy jaglanej – zmodyfikowałam nieco oryginalny przepis: 1/2 kostki twarogu (śmietankowy ze Strzałkowa), 1 banan, 1/2 jabłka, 3 jajka przepiórcze (lub 1 kurze), 3/4 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (resztki ze śniadania dzień wcześniej), 1 łyżka oleju kokosowego, cynamon do smaku. Twaróg, banan, olej i jajka miksuję. Dodaję starte jabłko, cynamon i ugotowaną kaszę. Mieszam i przekładam do foremek. Piekę ok 30-40 minut (do suchego patyczka) w 190 stopniach (góra-dół). Muffinki po upieczeniu są miękkie, trzeba dać im ostygnąć.
- tubka DayUp pearls z malinami i borówkami.
BabyBox z muffinkiem marchewkowym
W związku z nadchodzącym ochłodzeniem i deszczami zabrałam Kalinę do centrum handlowego po Klosze. Przy okazji odwiedziłyśmy też pobliski plac zabaw.
- muffin marchewkowy
- ekspandowany orkisz i morwa biała
- jabłko.
Do drobnych produktów super sprawdza się kubek niewysypek.
Na koniec słów kilka o higienie rączek na placu zabaw. Do zachowania względnej czystości rąk (nic nie zastąpi wody i mydła) używam chusteczek WaterWipes (to nie jest wpis sponsorowany 😉). Chusteczki te są niezwykle mokre, więc z łatwością ścierają brud. Nasączone są wodą, więc dziecko przy okazji nie zjada chemii z chusteczek. Na większe zabrudzenia świetnie nadaje się woda termalna (używam marki Uriage). Spryskuję nią dłonie i następnie wycieram je ręczniczkami marki Tami (do kupienia w Rossmannie). W ostateczności sięgam po sprej antybakteryjny.