Z okoniem morskim po raz pierwszy zetknęliśmy się podczas wakacji w Los Angeles. To była jedyna rzecz, którą Kalinka jadła w restauracjach. Dzięki tej rybie udało nam się zachować pozory zdrowych obiadów. Po powrocie do domu postanowiłam zaserwować ją córce. Łatwo z zakupem nie było, ponieważ w Polsce okoń morski występuje pod nazwą labraks.
Labraks vel. okoń to niemalże ryba doskonała. Zawiera pełnowartościowe białko, a więc może bez problemu zastąpić mięso. Jest to ryba chuda, ale za to niezwykle bogata w kwasy Omega 3. Do tego dostarcza selenu, witaminy D, witamin z grupy B i wielu innych cennych dla zdrowia minerałów. Warto włączyć ją do codziennej diety całej rodziny. Z nami na pewno zostanie na dłużej i będzie miłą odmianą dla halibuta i makreli.


- 1 okoń morski wypatroszony
- 1 ząbek czosnku
- 4 plasterki cytryny
- 1/4 łyżeczki tymianu
- Cytrynę myję, obieram ze skóry i kroję na plasterki. Dwa plasterki układam na papierze do pieczenia.
- Ząbek czosnku siekam na drobne kawałki. Można też przecisnąć przez praskę.
- Rybę myję i osuszam ręcznikiem papierowym. Odcinam głowę od reszty. Tuszkę układam na cytrynach. Do środka wkładam pozostałe plasterki cytryny, posiekany czosnek i tymianek.
- Zawijam rybę w papier do pieczenia.
- Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piekę 20 minut w opcji góra-dół.
- Przed podaniem rybę należy obrać ją ze skóry i pozbawić ości. Serwuję z pieczonymi warzywami.
- 1 ryba w zależności od wagi wystarcza na 2-3 porcje. Kalinka zjadła połowę tuszki.
