Kalinka naleśników nie chciała jeść bardzo długo. Byłam wręcz zdziwiona, bo wydawało mi się, że dzieci kochają naleśniki. A już w szczególności posmarowane owocowym twarożkiem i zwinięte w rulon. Niestety naleśniki pojawiły się w naszym menu dopiero tuż przed drugimi urodzinami. Wcześniej mogłam zaserwować co najwyżej placki lub gofry.
Nie byłabym sobą, gdybym nie kombinowała jak tu zamienić białą mąkę pszenną na bardziej zdrowe zboża. Niestety naleśniki z mąki pełnoziarnistej wychodzą suche i twarde. Moim odkryciem roku okazały się naleśniki z kaszy gryczanej. Robiłam je regularnie aż pewnego razu kupiłam mąkę z czerwonej soczewicy (swoją znalazłam w Biedronce). Dodanie jej do ciasta sprawia, że nawet te pełnoziarniste stają się miękkie i elastyczne, a do tego zyskują piękny kolor. Soczewica jest praktycznie niewyczuwalna.


- 1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1/2 szklanki mąki z czerwonej soczewicy
- 1 jajko
- 1 szklanka mleka
- 1/2 szklanki wody
- 1 łyżka oleju
- olej do smażenia
- 1/2 kostki twarogu (użyłam śmietankowego ze Strzałkowa)
- 6-7 truskawek
- łyżeczka miodu (lub innego słodziwa)
- Do miski wsypuję mąkę pszenną i mąkę z soczewicy. Wbijam jajko. Wlewam olej i mleko.
- Mieszam wszystkie składniki małymi porcjami dolewając wodę. Ciasto powinno mieć rzadką konsystencję. Ostawiam ciasto na kilka minut.
- Truskawki pozbawiam szypułek, myję i osuszam. Wkładam je do malaksera. Dodaję miód i twaróg. Całość miksuję na gładki mus.
- Wracam do ciasta na naleśniki. Sprawdzam jego konsystencję. Jeżeli za bardzo zgęstniało to dolewam jeszcze odrobinę wody.
- Nagrzewam patelnię. Gdy jest gorąca zmniejszam moc palnika na połowę. Za pomocą silikonowego pędzelka rozprowadzam na patelni cieniutką warstwę oleju. Chochlą wylewam porcję ciasta i smażę naleśnika. Na drugą stronę odwracam go dopiero gdy sam odkleja się od powierzchni patelni.
- Przestudzone naleśniki smaruję twarożkiem i zwijam w rulon.
