Często na placu zabaw rozmawiam z matkami, które skarżą się, że ich pociechy nie chcą jeść warzyw. „Moja córka lubi tylko jogurt i banana”, „Mój syn je tylko suchy makaron”, „Już nie wiem co mu gotować, on je tylko ziemniaki i kotleta”. Kalinka może i kotleta zjada niechętnie, niemniej ziemniakami (zwłaszcza pieczonymi) nie pogardzi. Często jako pierwsze i jedyne znikają z talerza. O zjedzeniu marchewki mogę pomarzyć. Na ulubiony niegdyś groszek i fasolkę kręci nosem. Natomiast papryka, którą swego czasu chrupała do kolacji przeważnie zostaje nietknięta na talerzu.
To niestety normalny etap rozwoju dzieci. Neofobia, która pojawia się w okolicy drugich urodzin, objawia się nie tylko niechęcią do nowości. Maluch eliminuje ze swojej diety także te produkty, które do tej pory wciągał bez mrugnięcia okiem. Należy do tego dodać zmianę upodobań, większą świadomość i umiejętność głośnego mówienia „NIE”. Katastrofa murowana.
Co zrobić w takiej sytuacji? Przeczekać. Uzbroić się w cierpliwość, sukcesywnie proponować i oswajać z produktami. U nas sprawdza się łączenie warzyw z innymi ulubionymi produktami. Niektórzy nazywają to „przemycaniem”. Ja natomiast uważam, że jest to podanie konkretnego składnika w przystępnej formie. Bardzo często warzywa pojawiają się w moich wypiekach. Dzięki temu wiem, że Kalina zjadając muffinka, ciasto czy suchą bułę przy okazji zje nieco warzyw.


- 130 g mąki pszennej chlebowej
- 150 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 100 g batata
- 60 g masła
- 120 ml gorącej wody
- 1 łyżeczka suchych drożdży
- 1 łyżeczka miodu
- garść rodzynek
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 jajko do posmarowania bułek (opcjonalnie, można pominąć)
- Rodzynki drobno siekam i zalewam gorącą wodą. Pozostawiam do namoczenia i ostygnięcia.
- W rondelku rozpuszczam masło i mód. Pozostawiam do ostygnięcia.
- Batata myję, obieram i ścieram na tarce o drobnych oczkach. Zadanie można ułatwić sobie malakserem.
- Do miski wsypuję mąkę pszenną chlebową i mąkę pełnoziarnistą. Dodaję drożdże i sól. Mieszam suche składniki.
- Dodaję batata oraz przestudzone masło z miodem i rodzynki z wodą. Płynne składniki nie mogą być zbyt gorące, ponieważ drożdże nie zaczną rosnąć.
- Mieszam i zagniatam ciasto. Należy wyrabiać je długo i energicznie, aż zrobić się sprężyste i elastyczne. Wyrabiałam ciasto przez 10 minut za pomocą haka na średnich obrotach miksera.
- Gdy ciasto jest gotowe dzielę je na porcje (u mnie 4). Rozciągam kawałki ciasta w długie wałki i zwijam je jak ślimaczki (można po prostu uformować kulki).
- Układam bułki w formie, zostawiając nieco miejsca pomiędzy nimi. Nakrywam formę folią spożywczą i pozostawiam do wyrośnięcia na ok 1,5 godziny.
- Nagrzewam piekarnik do 230 stopni. W międzyczasie roztrzepuję jajko i za pomocą pędzelka smaruję nim bułki. Gdy piekarnik osiąga 230 stopni wstawiam do niego formę z bułkami. Zmniejszam temperaturę do 200 stopni i piekę ok 25-30 minut (opcja góra-dół bez termoobiegu).
- Bułki są miękkie i smaczne nawet na drugi dzień. Można przygotować je wieczorem i podać rano na śniadanie.
