Sprawdź co Kalinka jadła na śniadanie, obiad i kolację. Na drugie śniadanie i podwieczorek zreszta też. To nasze faktyczne menu z całego dnia. Nie zawsze jest pięknie i idealnie, ale zawsze jest smacznie i zdrowo. Często idę na skróty i wykorzystuję to co zostało z dnia poprzedniego.
Staram się, aby posiłki były odpowiednio zbilansowane. Bywa jednak i tak, że jednego dnia jemy dużo nabiału, a innego prawie w cale. Raz królują owoce, innym razem warzywa. Czy to źle? Nie, najważniejsze, aby bilans tygodniowy nam się zgadzał. Wiadomo, że drzemka dłuższa, że dziecko marudne i obiadu nie chce, że smakuje tylko Bieluch albo sucha buła, że cały dzień poza domem, że matce nie chce się gotować. Wymieniać można długo. Dopóki jest zdrowo to nie ma czym się przejmować.
Śniadanie: nocna owsianka z chia i owocami
Kalinka przestała być rannym ptaszkiem i zaczęła budzić się ok godziny 7:30-8:00. Śniadanie zjadamy w ciągu 30 minut od przebudzenia. Przed posiłkiem Kalina wypija ok 100 ml wody z pyłkiem kwiatowym i miodem. Pyłek zalewam woda wieczorem i pozostawiam do namoczenia. Rano dolewam do niego odrobinę ciepłej i dodaję 1/4 łyżeczkę miodu do smaku.
Owsianka z dodatkiem nasion chia na stale zagościła w naszym menu. Najbardziej smakuje nam ta w formie owsianego puddingu chia (👈 klik), niemniej staram sie nie przesadzać z ilością szałwi hiszpańskiego w naszej diecie. Dlatego tym razem zaserwowałam zwykłe płatki namoczone w mleku z dodatkiem zaledwie jednej łyżeczki chia. Rano tylko je odgrzałam i podałam z kawałkami mango i kaki.
Drugie śniadanie: placuszki serowe
Drugie śniadanie Kalina zjadła ok godziny 11 tuż przed wyjściem na spacer. Te placuszki to nasz nowy hit. Zrobiłam 8 sztuk, a młoda zjadła 7. Zapewne wciągnęłaby komplet, gdybym jednego nie wzięła na testy. Jeżeli jeszcze ich nie widzieliście to koniecznie sprawdźcie przepis na idealnie miękkie i puszyste placki z twarogu (👈 klik).
Obiad: kotleciki jagnięce z pieczonymi warzywami
Tego dnia po raz pierwszy Kalina nie poszła na drzemkę. W związku z tym, że straciłam sporo czasu na usypianie córki to obiad podałam stosunkowo późno ok godziny 15:30. Pomimo tego, że Kalina zaczęła jeść mięso to i tak nie jest ono naszym pewnikiem. Czasami z talerza znikną dwa kotlety zanim powiem „smacznego”, a czasami ledwo połowa pulpeta zostanie zjedzona. Niestety tym razem trafił się ten mniej szczęśliwy scenariusz. Kotlecik jagnięcy w sezamowej panierce przegrał z warzywami z piekarnika. Kalina chętnie zjadła pieczonego buraka (👈 klik), batata i odrobinę ziemniaka. Tata natomiast ze smakiem wciągnął porcję swoją i dziecka.
Podwieczorek: daktyl
W związku z tym, że Kalina ominęła drzemkę dałam jej tylko symboliczny podwieczorek o godziny 17:00. Zjadła jednego świeżego daktyla. Nie chciałam, aby najadała się przed kolacją, ponieważ tę podałam nieco wcześniej. Spodziewałam się, że mała będzie zmęczona wieczorem i szybko padnie.
Kolacja: jajka przepiórcze i fasolka
Na kolacje ok godziny 18:00 zrobiłam nasze pewniak – jajka przepiórcze gotowane na miękko. Kalinka zjadła 4 sztuki. Do tego wciągnęła garść fasolki szparagowej, którą maczała w oleju lnianym (o dziwo bardzo lubi jego smak). Z talerzyka zniknęła też kanapka z pastą z pieczonego bakłażana. Zrobiłam ją z dużą ilością suszonych śliwek i fig, więc smakowała jak konfitura.
Kalina fasolkę szparagową polubiła po tym, jak pokazałam jej, że w środku mieszka mała fasolka. Od tej pory każdą sztukę otwiera i wyjada środek. To świetny trening motoryki małej, cierpliwości i precyzji. Na koniec zjada też „domki” dla fasolek, więc talerz zostaje pusty.
A jak wygląda Wasze menu?