Jak oszczędzić czas i gotować zdrowe obiady. BLW od kuchni.

Przyznam szczerze, że temat obiadu zawsze spędza mi sen z powiek. Trafił mi się bardzo wybredny egzemplarz, który kręci nosem na zupy, surówki i mięso. Kalina najchętniej każdego dnia jadłaby pieczone warzywa. Nie ukrywam taki obiad to i dla mnie sama radość, bo stania przy garach niewiele. Jak długo jednak można pociągnąć na frytkach z batata? Nawet największemu koneserowi kiedyś to się znudzi.

Na początku rozszerzania diety podchodziłam do gotowania bardzo ambitnie. Każdego dnia musiał być świeżo ugotowany obiad i absolutnie nie mogło być mowy o jedzeniu tego samego dwa dni z rzędu. Szybko jednak zorientowałam się, że długo nie dam rady i już na zawsze utonę w brudnych garach. Poza tym im starsze dziecko tym więcej uwagi zaczyna potrzebować. Zaczęłam więc szukać sposobów na to jak zrobić tak, aby się nie narobić. Chciałabym podzielić się z Tobą moimi sprawdzonymi sposobami na szybkie i zdrowe obiady. 

Jak oszczędzić czas i gotować zdrowe obiady

Zapasy, zapasy i jeszcze raz zapasy

Tak jak lubię gotować i sprawia mi to przyjemność tak też nie cierpię robić zakupów. Wyprawa do sklepu po marchewkę do zupy przyprawia mnie o zawrót głowy. Dlatego 1-2 razy w tygodniu robię duże zakupy, gdzie uzupełniam zapas płatków, mąki, makaronów, kasz i wszystkiego co tylko da się przechowywać w szafkach. Korzystam z warzyw mrożonych (zielony groszek i fasolka szparagowa), w słoikach (kukurydza i cieciorka), puszkach (wszelkiej maści fasola). Często kupuję też mięso w większej ilości, porcjuję, mrożę i wyciągam kiedy mam potrzebę (np. w niedzielę niehandlową lub deszczowy dzień). 

Wygodne zakupy

Jeżeli mieszkasz w dużym mieście to nie obawiaj się zamawiać jedzenie przez internet. Ja już od kilku lat nie muszę biegać z wózkiem po supermarkecie, stać w kolejkach i dźwigać ciężkich toreb. Zakupy zamawiam z telefonu, bawiąc się z córką na placu zabaw. To na prawdę wygodna opcja. Gdy o czymś zapomnę lub czegoś mi braknie to dokupuję w osiedlowym sklepie lub okazjonalnie w Biedronce i Lidlu. 

Gotuję większe ilości

Jeszcze kilka miesięcy temu nie umiałam gotować na zapas. Jakoś nie przyszło mi do głowy, aby wyciągnąć większy garnek i obrać tych kilka dodatkowych warzyw. Kiedy jednak zaczęłam robić dla Kaliny mięso na obiad to nie miałam ochoty tak często babrać się z mielonymi. Nie lubię dotykać surowego mięsa dlatego kiedy już zabieram się za lepienie kotletów to robię od razu na kilka obiadów. Zapasy najczęściej pakuję do plastikowych pudełek i mrożę. Nie wekuję obiadów w obawie o ich zepsucie. Zresztą to za dużo roboty i nie miałabym gdzie trzymać tych słoików.    

Nie tylko obiad da się zamrozić

Mrożę też nadmiar gofrów, muffinków i wszelkiej maści placuszków. Pakuję je do torebek strunowych i wyciągam, gdy akurat jest potrzeba, a czasu na pichcenie brak. Najlepiej po rozmrożeniu odrobinę je podgrzać (w gofrownicy, na patelni czy piekarniku). 

Piekarnik wypchany po brzegi

Był taki czas, że rozgrzewałam piekarnik, aby upiec kilka ciasteczek. Obecnie gdy tylko włączam piekarnik to zawsze ładuję go po brzegi. A co w nim ląduje? Buraki na placuszki, kalafior na obiad, dynia na mus do zamrożenia, chleb na kolację, jabłka z cynamonem na podwieczorek. To nie tylko oszczędność czasu, ale także pieniędzy. 

Obiad na dwa dni to nie nuda

Jeżeli mam w domu odpowiednio duże zapasy to mogę dowolnie zmieniać dodatki do tej samej podstawy. Przykładowo, dzisiaj mam kotleciki w sosie pomidorowym z kaszą bulgur i fasolką szparagową. Jutro do sosu dodaję nieco mleka kokosowego i przyprawy curry, a jako dodatki gotuję ryż i zielony groszek. Czyste szaleństwo i tylko kilka minut dodatkowej roboty.

Resztki śniadania nie muszą lądować w koszu

Niedojedzona owsianka, jaglanka czy inna gryczanka nie musi lądować w koszu na śmieci. W zależności od pozostałych ilości można wyczarować z niej drugie śniadanie, podwieczorek, a nawet wytrawną kolację. Takie ugotowane płatki czy kasza to świetna podstaw musu do tubki, placuszków czy gofrów. Dania oczywiście nie muszą być na słodko. Koniecznie sprawdź przepis na placki z kalafiora, placki z buraka i ziemniaka i placki cukiniowe z marchewką.

Makaron z pesto jako dodatek do zupy

Nigdy nie umiem ugotować odpowiedniej ilości makaronu. Zawsze boję się, że będzie za mało, a w konsekwencji mam jedną dodatkową porcję ubabraną sosem. Nic jednak nie może się zmarnować. Chowam nadprogramową ilość do lodówki i następnego dnia serwuję jako dodatek do zupy. Kalina jest taka wybredna, że zupę je wyłącznie w formie gęstego kremu z obowiązkową porcją makaronu (kroję go na drobne kawałki). To, że makaron jest z pesto już jej nie przeszkadza. 

Gotowce nie takie złe

Nawet najlepszy kucharz czasami ma gorszy dzień lub dopadnie go leń. Ja w takich sytuacjach sięgam po sprawdzone dania ze sklepu, które mają dobry skład, np. pierogi czy pesto do makaronu. Mam wówczas pewność, że Kalina zje ciepły posiłek zamiast kanapki. Wiadomo gotowce nie pojawiają się w naszym menu na codzień i sięgam po nie w ostateczności. Zawsze jednak mam coś na czarną godzinę.

Jedzenie na mieście

To akurat moje wielkie i jeszcze niespełnione życzenie. Kalina bardzo lubi wychodzić do restauracji i kawiarni. Umie się tam zachować, potrafi grzecznie wysiedzieć przy stole i jeść bez zabrudzenia wszystkiego dookoła. Niestety moje dziecko nie zje większości dań obiadowych. Zupa nie, makaron tylko suchy, mięso odpada, ryba okazjonalnie i koniecznie bez panierki, frytki od biedy, pierogi zapomnij. Nie pomaga zupełnie nic, nawet przy wielkim głodzie zacznie kręcić nosem i co najwyżej zje suchą bułę z przystawki. Problem zupełnie znika, gdy na stół wjedzie danie typowo śniadaniowe, np. kanapka z hummusem i jajko. Oczywiście taki „śniadaniowy obiad” też nas ratuje, gdy cały dzień jesteśmy w rozjazdach i stołujemy się poza domem. 

A Ty jakie masz patenty na sprytne gotowanie? 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *